We współczesnym świecie poranek zaczyna się od czytania wiadomości lub korzystania z komunikatorów internetowych. A co jeśli zamiast tego usiądziesz z książką? Niedługo. 10 minut. I niekoniecznie coś „ważnego”. Najważniejszy nie jest ekran.
Powolne czytanie stabilizuje wzrok. Zwalnia tempo myśli. Ciało siedzi lepiej. Oddech staje się wolniejszy. I nawet jeśli nie pamiętasz, co czytałeś, pamiętasz stan, w jakim byłeś. I on się trzyma.
To nie jest rytuał „inteligencji”. To gest skierowany w stronę samego siebie. Mężczyźni, którzy czytają codziennie rano — nawet 2–3 strony — zauważają: mniejsze napięcie w rozmowach, większe skupienie w biznesie. Ponieważ dzień nie zaczął się od hałasu, ale ode mnie samej.