Ściana jest dobrym partnerem. Stań tyłem do niej, odstąp trochę i przykucnij tak, aby kolana znajdowały się nad piętami. Przytrzymaj przez 20–30 sekund. Następnie powoli w górę. Powtórz tę czynność 2–3 razy. Wszystko. Żadnych sportów.
W tym ruchu chodzi o obecność. Ciało jest aktywne, ale nie męczy się. Trzyma się samo. Nie ze względu na siłę, ale ze względu na formę. A gdy takie przysiady staną się nawykiem, pojawi się inne uczucie – nie kontrolujesz swoich mięśni, ale siebie.
Dla wielu staje się to codziennym wyznacznikiem: nie zatraciłem się w tempie. Trzymam linię. A ta linia nie jest zewnętrzna. Ona jest w środku.